WYWIAD Starostwo powiatowe po wyroku sądu

Wojewoda nie jest moim wrogiem

Rozmowa z Marcinem Jabłońskim, starostą słubickim

Red. Na początku miesiąca Wojewódzki Sąd Administracyjny zdecydował: to pan jest starostą. Zaskoczenie?
M.J. Absolutnie nie, spodziewałem się takiego rozstrzygnięcia. Cieszy mnie, że przepisy prawa nie rodzą już w tej sprawie żadnych wątpliwości, że zostały one właściwie zinterpretowane.
Wyrok WSA oznacza, że rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody (mówiące o tym, że starostą powinien być Piotr Łuczyński – przyp. red.) jest w tej chwili nieważne. To bardzo dobrze dla powiatu.
Wystarczy tego niepotrzebnego zamieszania paraliżującego pracę samorządu powiatowego. Nie spieraliśmy się przecież o coś ważnego, a jedynie o interpretację nieistotnego terminu! Najważniejsze w takich sytuacjach powinny być mechanizmy demokratyczne. Większość w radzie, tajne głosowanie, wola współpracy radnych. Pieniactwo nie może decydować o ważnych sprawach.
Red. To nie był łatwy okres, zarówno dla pracowników Starostwa Powiatowego, ale i mieszkańców powiatu.
M.J. Chciałbym powiedzieć „przepraszam” wszystkim mieszkańcom i wszystkim tym, którzy się czuli uwikłani w ten niezwykle niekomfortowy spór. I mimo, że nie wszystko działo się przecież za moją sprawą, przepraszam i dziękuję pracownikom, że przetrwali ten okres, bo zarówno dla nas, jak i dla nich, było to bardzo niemiłe. Przede wszystkim jednak muszę przy tej okazji serdecznie podziękować zdecydowanej większości powiatowych radnych, którzy wielokrotnie i wyjątkowo zdecydowanie okazywali mi wsparcie, nie tylko w licznych uchwałach podejmowanych na sesji, ale także podczas wielu spotkań i rozmów. Ten wyrok sądu jest przede wszystkim ich wielkim zwycięstwem. Demokracja okazała się najważniejsza.
Red. Co teraz?
M.J. Wzięliśmy się ponownie do pracy, nadganiamy stracony czas i podejmujemy decyzje rozwiązujące problemy powiatu słubickiego. Informacje, którymi poprzednicy na różne sposoby epatowali opinię publiczną, zarzucając nam różne niestworzone rzeczy, były oczywiście karygodną nieprawdą. Najpewniej przyjdzie im za to odpowiedzieć…
Na pierwszy ogień idzie projekt szkolnictwa zawodowego w powiecie. Ta sprawa nie może dłużej czekać. Ze środków unijnych uda nam się pozyskać aż około 10 milionów zł! Pieniądze będą wydane w ciągu sześciu lat, m.in. na modernizację i doposażenie warsztatów powiatowych szkół kształcących w zawodach. Część funduszy zostanie również przekazana na powstanie Centrum Kształcenia Zawodowego. W powiecie brakuje tak ważnej placówki. Jednak najwięcej pieniędzy zostanie przekazanych na staże i dokształcanie uczniów oraz kadry pedagogicznej (kursy kwalikacyjne). Musimy unowocześnić powiatowe szkolnictwo. Wszystko to po to, aby stworzyć młodzieży lepsze szanse przygotowania się do dorosłego życia.
Nie zapominamy o innych ważnych dla powiatu aspektach, takich jak budowa windy dla niepełnosprawnych przy Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Słubicach czy rozwiązanie sprawy związanej z naliczeniem opłat eksploatacyjnych związanych z terminalem w Świecku. W tym miejscu raz jeszcze jestem zmuszony podkreślić, że publicznie formułowane pod naszym adresem zarzuty przez poprzednią ekipę były całkowicie nieprawdziwe. To żenujące kłamstwa i pomówienia! Nie chcę się zniżać do tego poziomu i proponuję na teraz poprzestać na tym. Skupmy się na naprawdę ważnych rzeczach.
Mamy też pomysł na upadającą szkołę powiatową w Ośnie. Wierzę, że nowy, realny pomysł pozwoli uchronić tę jednostkę przed likwidacją. Są już pozytywne informacje w tej sprawie. Ale o tym przy następnej okazji.
Red. Mówimy tu o sprawach, przy których realizacji przydałaby się pomocna dłoń z zewnątrz…
M.J. Domyślam się, że chodzi panu m.in. o wojewodę lubuskiego?
Wojewoda Dajczak nie jest moim wrogiem. I nigdy nim nie był. Dlatego proszę go i apeluję o współpracę. Chcę z nim usiąść, porozmawiać i wspólnie poszukać najlepszych dla powiatu i oczywiście skarbu państwa rozwiązań. Uważam, że jest to nie tylko możliwe, ale nawet znacznie łatwiejsze niż się powszechnie uważa. Potrzebna jest tylko dobra wola i współdziałanie. Chodzi przecież o dobro kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców powiatu słubickiego, wielu podmiotów gospodarczych ważnych dla całego regionu.
Jestem pewien, że przy odrobinie dobrej woli możemy osiągnąć sukces. Jeszcze raz więc powtarzam: wojewoda nie jest moim wrogiem i nie zamierzam z nim walczyć, chcę za to współpracować na wielu płaszczyznach.
Red. W szpitalu mamy nowego prezesa. A właściwie panią prezes…
M.J. Pani Małgorzata Krasowska-Marczyk jest wysokiej jakości specjalistą w dziedzinie ochrony zdrowia. Jednym z najbardziej doświadczonych w naszym województwie. Nie mam więc wątpliwości, że w sposób właściwy poprowadzi słubicki szpital.
Mamy plan na tę lecznicę i będziemy go skrupulatnie realizować. W tym miejscu chciałbym wyraźnie powiedzieć, że jakiekolwiek insynuacje opozycyjnych radnych, sugerujące, że mamy zamiar prywatyzacji szpitala są po prostu zwykłą bzdurą.
Ten szpital pozostanie w rękach samorządu i będziemy go rozwijać. W pierwszej kolejności trzeba jednak uporządkować wiele spraw skandalicznie zaniedbanych przez nieudolnego poprzednika.
Red. Wydarzenia z przełomu czerwca i lipca wstrząsnęły opinią publiczną, i to nie tylko na szczeblu lokalnym… Poprzednia ekipa rzuca bardzo poważne oskarżenia, sprawę bada prokurator…
M.J. Akurat to, że sprawa znalazła się w prokuraturze, bardzo mnie cieszy, bo wierzę, że ostatecznie wszystko zostanie solidnie wyjaśnione, a kłamstwa tych ludzi wyjdą na jaw. Na temat wydarzeń z 30 czerwca i 1 lipca powiedzieli oni już tyle obrzydliwości, że po prostu szkoda mi otwierać usta, by to komentować. Myślę, że mieszkańcy wyrobili sobie własne zdanie o tym, co się wtedy wydarzyło, a sprawę raz na zawsze zakończy wynik śledztwa. Ja także będę chciał dochodzić prawdy przed sądem. Jest kilka osób, które winne są nam przeprosiny. Trzeba ponosić odpowiedzialność za publicznie wypowiadane kłamstwa i bezpodstawne oskarżenia.
Red. Mówi się, że w powiecie słubickim wreszcie zapanuje spokój. Podziela Pan tą opinię mieszkańców?
M.J. Można ich spytać, jak postrzegają okres sprzed kilku miesięcy, gdy byłem na stanowisku starosty i teraz ponownie, kiedy za powiat odpowiada stabilna większość. Jestem pewien, że stwierdzą, że czas ten ma znamiona wszelkiej normalności – zarówno jeśli chodzi o funkcjonowanie Starostwa Powiatowego, jak i podejścia do mieszkańców oraz radnych.
Dlatego, odpowiadając na to pytanie, mogę śmiało stwierdzić: tak, do Powiatu Słubickiego wraca spokój.