ROZMOWA Jaka jest sytuacja słubickiej lecznicy?

wywiadBędziemy ten szpital rozwijać

Z Waldemarem Taborskim, nowym szefem słubickiego szpitala, o pomyśle na przyszłość lecznicy, rozmawia Robert Włodek

R.W. Przez ostatnie lata kierował Pan dużym, wojewódzkim szpitalem, dziś jest Pan szefem lecznicy powiatowej. Jaka jest różnica w kierowaniu placówkami medycznymi o tak różnym potencjale?

W.T. Faktycznie kierowałem zielonogórskim szpitalem wojewódzkim przez 16 lat i zyskałem dzięki temu ogromne doświadczenie.
Z jednej strony nie ma wielkiej różnicy pomiędzy kierowaniem szpitalem wojewódzkim i takim o zasięgu powiatowym. Proszę pamiętać, że służba zdrowia wszędzie jest taka sama, wszędzie jest chory człowiek, któremu trzeba pomóc, wszędzie pojawiają się te same problemy. Z drugiej strony moją dzisiejszą pracę traktuję jako ogromne wyzwanie, bo widzę duży potencjał w słubickim szpitalu.
Nie możemy traktować słubickiego szpitala jako małej, peryferyjnej placówki. Wręcz przeciwnie: mamy tu świetny personel, doskonałe oddziały, brakuje nam odrobiny inicjatywy, by słubicki szpital mógł się w pełni rozwinąć.

R.W. Jaka jest dziś faktyczna sytuacja finansowa szpitala, spółki szpitalnej?

W.T. Sytuacja finansowa większości szpitali, szczególnie takich mniejszych, jest z natury bardzo trudna. Działa tu prawo skali. Niezależnie od tego jak duża jest placówka, czy ma sto, czy tysiąc łóżek, musi pewne wymagania spełniać. Musi mieć swoją aptekę, swoje laboratorium, pracownię rentgenowską. Więc znacznie trudniej jest utrzymać dobrą sytuację finansową w małych placówkach.
Dzisiaj słubicki szpital w zasadzie się bilansuje, choć mamy kilka problemów, których rozwiązanie wymaga sporych inwestycji, np. w aparaturę, która wymaga serwisowania, napraw, czasem wymiany i dostosowania do obecnego poziomu lecznictwa. Z drugiej strony czekają nas inwestycje związane z dostosowaniem szpitala do wymogów rozporządzenia ministra zdrowia.
Musimy jednak pamiętać, że w zeszłym roku NFZ, w całym województwie, zapłacił za wszystkie nadwykonania, co się nie zdarzyło od wielu lat. Dzięki temu dostaliśmy ponad 1,5 miliona złotych. Te pieniądze pozwoliły podciągnąć wynik finansowy szpitala. Ale trudno spodziewać się, że w przyszłym roku NFZ znów zapłaci za 100 proc. nadwykonań. Wręcz przeciwnie: możemy mieć pewność, że tak nie będzie, więc sytuacja ta będzie wymagała od nas reakcji.
Mamy więc trzy problemy do rozwiązania: kwestie zapłaty za nadwykonania realizowane w 2016 roku, potrzebne inwestycje w sprzęt i dostosowanie lecznicy do wymogów ministra zdrowia.

R.W. A mamy pomysł na rozwiązanie tych problemów?

W.T. Tak. Mamy już dziś zatrudnionego inżyniera, który na bieżąco naprawia i serwisuje aparaturę szpitalną. Dokupujemy też nowy sprzęt. Mamy nowy sterylizator.

R.W. A w zakresie dostosowania szpitala do wymogów ministerialnych? Poprzednie władze powiatu mówiły o konieczności znalezienia środków finansowych na dostosowanie placówki do rozporządzenia. Były starosta Piotr Łuczyński przyznał nawet w mediach, że rozmawiał z prywatnymi przedsiębiorstwami na temat ewentualnej dzierżawy bądź sprzedaży tego budynku…

W.T. W moim życiu w ostatnich latach, w sumie przez ostatnie 20 lat, kierowałem dużymi szpitalami specjalistycznymi. Od razu muszę powiedzieć, że jestem zadeklarowanym przeciwnikiem prywatyzacji placówek medycznych, a szczególnie takich małych, powiatowych szpitali.
Najczęściej bowiem wygląda to tak: prywatna firma, która przejmuje szpital wcale w niego nie inwestuje. Można nawet zaryzykować twierdzenie, oparte na analizie znanych w tym województwie przypadków, że takie szpitale są drenowane z pieniędzy, ze sprzętu, o żadnych inwestycjach nie ma mowy. I po kilku latach władze powiatu, które podjęły decyzję o sprywatyzowaniu swoich lecznic, znajdują się w bardzo trudnej sytuacji.
Mamy na to w naszym regionie wiele przykładów, zresztą nie tylko w naszym województwie. Szpitale, które kiedyś były całkiem niezłe, po prywatyzacji przestały się rozwijać, zaczęły się cofać.
Dlatego z zasady jestem stanowczo przeciw prywatyzacji publicznych szpitali i całe szczęście, że udało się tego uniknąć w Słubicach.
Natomiast oczywiście trudne jest znalezienie potrzebnych pieniędzy na remonty, bo inwestycje w służbie zdrowia są bardzo drogie. Gdybyśmy chcieli kompleksowo wyremontować jeden oddział, pewnie musielibyśmy wydać miliony złotych.
Ale musimy pamiętać, że są pieniądze, głównie w programach europejskich, które może nie są kierowane wprost do ochrony zdrowia, ale które można wykorzystać, np. z funduszu ochrony środowiska. Dzięki temu moglibyśmy np. wykonać termomodernizację budynku naszego szpitala, czy zmienić sposób zasilania go w energię elektryczną.

R.W. Wcześniej mówiono o nowej sterylizatorni, niezbędnym remoncie sali operacyjnej…

W.T. Nowy sterylizator mamy kupiony. Pozostaje do rozwiązania problem samego remontu, czy budowy nowego obiektu sterylizatorni. Blok operacyjny faktycznie wymaga remontu.
Są programy, które umożliwiają pozyskanie pieniędzy na ten cel i będziemy o to aplikować.
Ale chciałbym mieszkańców uspokoić. Wewnątrz szpital wcale nie jest w takim złym stanie. Nie grozi nam jego zamknięcie, czy nawet zamknięcie poszczególnych jego oddziałów.

R.W. Już podsumowując. Jaki jest Pański pomysł na słubicki szpital?

W.T. Taki szpital jak ten słubicki wcale nie jest skazany na bycie tylko małą, prowincjonalną placówką. Mamy przykłady szpitali w mniejszych miejscowościach, które radzą sobie wyśmienicie: Sulęcin, Nowa Sól. Słubicka ortopedia też jest na takim poziomie, że można zaryzykować twierdzenie, że oddział ten jest na poziomie klinicznym.
W najbliższym czasie reaktywujemy urologię, dokładnie poradnię urologiczną. Od 8 lipca wracają do słubickiego szpitala lekarze urolodzy. Już odbywają się zapisy do poradni.
Udało nam się również otworzyć ośrodek medycyny pracy. Mamy w tej chwili jeden duży zakład przemysłowy z terenu powiatu słubickiego, który obsługujemy w zakresie medycyny pracy, mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości będziemy przyjmować kolejne firmy. Po spotkaniach z lokalnymi przedsiębiorcami wiem, że brak takiego ośrodka był dla nich problemem.
Będziemy starali się rozwinąć ginekologię, bo ten oddział ma ogromny potencjał. Są tu świetnie prowadzone porody, i to zarówno pod względem medycznym, jak i podejścia do pacjentek.
Pozostaje nam jeszcze pediatria, która musi zostać przebudowana, głównie pod względem obiektu. Musimy zrobić wszystko, by dzieci mogły być hospitalizowane razem z matkami. Będziemy szukać na to środków finansowych. Będę traktował to jako priorytet.
I już zaczynamy szkolić personel w zakresie kontaktu z pacjentem. Chcemy by ten szpital był odbierany jako placówka przyjazna pacjentowi.
Poza tym chcemy utrzymać to, co w słubickim szpitalu znajduje się dziś. Pacjenci mogą być spokojni. Nie ma żadnych planów ograniczenia działalności słubickiego szpitala, wręcz przeciwnie – będziemy go rozwijać.

R.W. Serdecznie dziękuję za rozmowę.