Nie rządzę gminą zza biurka
Ze Stanisławem Peczkajtisem, wójtem gminy Krzeszyce, o sukcesach i problemach samorządu w ciągu pierwszego roku jego kadencji, rozmawia Robert Włodek
R.W. Rok temu, podczas naszej rozmowy, był Pan przepełniony optymizmem, mimo wiedzy na temat problemów gminy, głównie tych związanych ze stanem gminnej kasy….
S.P.: Dalej jestem pełen optymizmu.
R.W.: Ale czy najważniejsze problemu samorządu udało się Panu w ciągu tego roku rozwiązać? Czy sytuacja finansowa gminy uległa poprawie?
S.P. Jest lepiej niż było, choć dalej musimy nad nią pracować. Cieszy mnie bardzo, że wzrosła np. sprzedaż działek. I to czterokrotnie. Jest większe zainteresowanie inwestorów naszą strefą…
Zeszły rok był ciężki, ale skończyliśmy go z nadwyżką. Choć przypomnę, że kupiliśmy np. ciągnik z beczkowozem, a ten zakup nie był planowany w budżecie. Ale uznałem, że trzeba to zrobić.
Przeprowadziliśmy nieplanowany remont naszej rehabilitacji, powstał nasz plac sportowo-rekreacyjny, z którego jestem bardzo dumny. Niespodziewany, dodatkowe koszty przyniosła nam też przecież modernizacja i rozbudowa sali w Krzemowie. Ale mimo to udało się zamknąć budżet 2015 roku na plusie.
Liczę, że ten rok też uda nam się skończyć z nadwyżką, więc chyba faktycznie jest lepiej.
R.W. No właśnie. Rok temu stawiał Pan na rozwój gospodarczy gminy. Tłumaczył mi Pan długo jak bardzo zależy Panu na pozyskaniu dla Krzeszyc inwestorów, którzy stworzą tu nowe miejsca pracy…
S.P. Tak. Pracujemy nad tym cały czas. W ciągu kilku miesięcy 8 ha naszej strefy obejmie Kostrzyńsko-Słubicka Strefa Ekonomiczna. Czekamy na decyzję Rady Ministrów w tej sprawie. To z pewnością przyciągnie tu inwestorów. Zresztą niektórzy już przyjeżdżają, pytają. Rozglądają się za najlepszą lokalizacją dla nowych inwestycji, a moim zadaniem jest przede wszystkim pokazać im, że najlepszym miejscem do budowy zakładów i tworzenia nowych miejsc pracy są właśnie tereny gminy Krzeszyce.
W tym roku najważniejsze będzie dla mnie właśnie skuteczne pozyskanie firm, które tu zainwestują, zbudują tu swoje zakłady i dadzą pracę naszym mieszkańcom.
Warto w tym miejscu przypomnieć o projekcie scalania gruntów. To efekt mojej współpracy z sołtysami z trzech sołectw: Krępiny, Marianki i Krzeszyce. Rolnicy zgodzili się i podpisali wnioski o scalanie gruntów. Dzięki temu w ciągu dwóch lat będziemy mogli w gminne drogi zainwestować ponad dwa miliony złotych. Mamy już koncepcję, która zakłada budowę 4,5 kilometra dróg asfaltowych, a dodatkowo pięć kilometrów dróg utwardzonych. Powstaną także dwa przepusty, być może uda się dzięki temu projektowi odbudować także rowy szczegółowe. Gmina nie wyłoży na to ani złotówki, będziemy tylko pomagać, a trzeba zaznaczyć, że te wszystkie inwestycje będą w stuprocentach realizowane ze środków unijnych.
R.W. Mówił Pan, że sprzedaż działek wzrosła czterokrotnie. Rok temu chciał Pan bardzo, by na ternie gminy osiedlali się nowi mieszkańcy. Jak realizacja tego pomysłu?
S.P. Sprzedaż działek ruszyła. Mamy ich naprawdę sporo, setki. Więc jak się ktoś do nas w tym temacie zgłasza, podchodzimy tylko do mapy i proponujemy odpowiednią lokalizację. Jak kogoś interesuje działka pod lasem – mamy ich wiele, jak ktoś chce znaleźć miejsce pod budowę w okolicach szkoły – też nie ma problemu.
W planach mamy rozbudowę kanalizacji i wodociągów, chcemy kompleksowo przygotowywać kolejne partie działek, by po ich sprzedaży od razu można było podłączyć i wodę i kanalizację.
R.W. Ale w ciągu minionego roku na terenie gminy nie brakowało też problemów, choćby takich bieżących, np. dotyczących ujęcia wody…
S.P. Przez ostatnie 20 lat wychodziliśmy z założenia, że po co kupować nowy telewizor, skoro działa jeszcze stary. Podobnie było z naszym ujęciem wody. Mieliśmy plany budowy nowego ujęcia, ale trzeba byłoby zapłacić za nie 150 tys. zł. A przecież stare działało doskonale. Więc przekładaliśmy tę inwestycję. I to się w końcu zemściło.
Nastąpiła awaria, rozszczelnienie filtrów. Byliśmy więc zmuszeni do podjęcia natychmiastowej decyzji o nowym odwiercie. Trzeba zaznaczyć, że pomógł nam Urząd Górniczy z Poznania, skróciliśmy procedury do minimum. Wyłaniając firmę, która miała zrobić nowy odwiert, nie musieliśmy organizować przetargu, wystarczyło zapytanie ofertowe. Dzięki temu mamy wodę z nowego ujęcia.
R.W. Jakieś zmiany w urzędzie?
S.P. Szansę pracy w zespole pod moim przewodnictwem dałem wszystkim urzędnikom. Nikt nie był zwalniany. Przez pół roku przyglądałem się ich pracy. Ostatecznie rozstaliśmy się z sekretarzem gminy.
Zatrudniłem też swojego zastępcę. Ten pomysł się sprawdził. Nigdy nie chciałem rządzić gminą zza biurka. Dzięki temu, że mamy w urzędzie zastępcę wójta, ja mogę pracować w terenie. Chodzi tu o rozwiązywanie bieżących problemów mieszkańców, ale także np. wyjazdy w poszukiwaniu inwestorów. Także zastępca wójta, pani Irena Szpulak, sprawuje swoją funkcję znakomicie. Przejęła sprawy opieki społecznej i szkolnictwa. Dzięki temu ja mogę skoncentrować się na rozwoju i kwestiach gospodarczych gminy. To funkcjonuje doskonale.
Mieliśmy zmianę na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury. Na własną prośbę z pracy odszedł pan Grzegorz Zawadzki. Zorganizowaliśmy konkurs, który wygrała Małgorzata Gracewicz, młoda osoba, która wykaże się z pewnością na tym stanowisku, już w tym roku zorganizuje wszystkie gminne imprezy.
Warto także podkreślić doskonałą współpracę z wszystkimi radami sołeckimi. W sołectwach też zorganizowaliśmy cały cykl imprez. Zresztą ja powtarzam to od dawna. Nie czekajcie na wójta, nie czekajcie na urząd gminy, sami przejmijcie inicjatywę. I widać dokładnie, że zaczyna to działać, co mnie niezmiernie cieszy. Warto dodać w tym miejscu, że w bieżącym roku budżetowym mamy przeznaczone 200 tys. zł na fundusze sołeckie. Każde sołectwo będzie dysponowało jakąś kwotą i będzie mogło zrealizować swoje plany, czy jakieś małe inwestycje. Np. sołectwo Krzeszyce wiem, że chce dozbroić nasz plac sportowo-rekreacyjny o plenerową siłownię. Inne sołectwa chcą zorganizować np. place zabaw dla dzieci.
R.W. Dziękuje serdecznie za rozmowę.